Na czym polega największa różnica między twoją nową płytą "Heavier Things" a poprzednim albumem "Room for Squares"?
"Room For Squares" był płytą nagraną przez marzyciela-idealistę, który tak naprawdę nie mógł pochwalić się żadnymi doświadczeniami życiowymi. "Heavier Things" to moja artystyczna odpowiedź na wszystkie doświadczenia, jakie zdobyłem przez ostatnie lata.
Opowiedz o warunkach w jakich powstawała ta płyta. Powstawała przecież głównie podczas tras koncertowych, w których nieustannie jesteś.
Po pierwsze, mam zasadę nigdy nie narzekać na pracę, jaka wykonuję. Jest taka nowo-powstała moda - charakterystyczna dla osób, które od miesiąca są dopiero popularne - że od wszystkich oczekują współczucia, jakie to one są zapracowane. Z drugiej strony obiecałem sobie, że nie będę nagrywał kolejnej płyty o trudach życia w trasie, o problemach ze sprzętem oświetleniowym czy dywanach poplamionych piwem. Dlatego może to dziwne, ale nagrałem album bardzo domowy. Bardziej niż na przeżyciach z autobusu, którym podróżowaliśmy, starałem się skoncentrować na tym, czego mi brakuje - na przebywaniu w domu rodzinnym. Każda piosenka na płycie ma swoje miejsce w przestrzeni. "Heavier Things"to w ogóle bardzo rodzinna, osobista płyta. Materiał na nią pisałem głównie w pokojach hotelowych, część powstała zaraz po tym jak kupiłem sobie samochód i jeździłem do rodziców w każdą niedzielę. Na płycie jest nawet utwór "Home Life(Domowe Życie)", który równie dobrze pasował by na tytuł całej płyty.
No właśnie, co dokładnie oznacza tytuł płyty "Heavier Things (Cięższe rzeczy)" ?
Czasami tytuły - ksywki na różne rzeczy - pojawiają się znikąd i zostają na zawsze. Nieraz jakiś pomysł ma już swój tytuł zanim jeszcze zabierzesz się do próby jego opisania. Kiedy usłyszałem skończony materiał na nową płytę, pomyślałem od razu: Cięższe rzeczy. Uzasadnienie pojawia się samo, wystarczy tylko uważniej posłuchać tych kawałków. Ciągle mam wrażenie, że jestem dopiero w początkowej fazie swojego życia. Kiedy wsłuchuję się w to co nagrałem, jest w tym jakaś artykulacja, której nie udało mi się osiągnąć nigdy wcześniej, bo teraz jestem cokolwiek starszy i mądrzejszy. "Room For Squares", moja poprzednia płyta, była trochę hura-optymistyczna, ale taki album musiałem chyba nagrać w tamtym okresie. Zachwycałem się: ileż to różnych rzeczy mogę wyczarować na swojej pierwszej płycie! "Heavier Things" to już mniej zabawy z samplerem a bardziej wczucie się w temat. Mniej cudowania, więcej przeżytych doświadczeń.
Jak wyglądało samo rejestrowanie nowych utworów?
Patrząc teraz z perspektywy czasu cieszę się, że nie miałem czasu wszystkiego dokładnie jeszcze raz od początku przemyśleć, bo dzięki temu płyta nie jest przekombinowana - wszystkie kawałki rejestrowałem prawie za pierwszym podejściem. Pragnąłem nagrać materiał w taki sposób, że biorę gitarę, gram, śpiewam, koniec. Dla tych piosenek nigdy nie było alternatywy, żadnego planu B. Wszystkie wokale które słyszycie nagrałem prawie za pierwszym razem. Kiedy tylko próbowałem śpiewać je drugi raz, zaraz sam sobie przerywałem, mówiąc: nie, nic z tego nie będzie! Zresztą i tak większość składników na płycie powstała od razu tam, gdzie ją wymyśliłem, czyli w moim mieszkaniu.