Wielu brytyjskich artystów marzy o karierze w Ameryce, tymczasem Tobie udało się najpierw właśnie w Stanach!
To prawda, można powiedzieć, że Ameryka pierwsza zwróciła na mnie uwagę. Jest to o tyle fajne, że podobno trudniej jest się tu przebić niż w innych krajach. Nie wiem, może to kwestia ciężkiej pracy, poświęcenia i tego, że koncertowałam tu od dłuższego czasu.
Jak doszło do 'odkrycia' Jem?
Bardzo długo starałam się podpisać jakiś sensowy kontrakt w Wielkiej Brytanii, ale kiedy to mi się, nie udało, przyjechała do Ameryki, do Los Angeles. Pierwszego ranka kiedy tu wylądowałam usłyszałam w radiu niesamowita rozgłośnię i niemal natychmiast poprosiłam przyjaciół, żeby mnie do niej zabrali! Zostawiłam im swoje demo i dwa tygodnie później puszczali je już na swojej antenie. Byłam wniebowzięta. I choć wygląda to na taką łatwiznę, to jednak nastąpiło po latach walki o swoją przyszłość w Anglii!
I co się wydarzyło dalej?
Pierwszego dnia mój A&R, z którym się podpisałam, a który opiekował się w tym czasie m.in. Dave Matthews Band, zadzwonił do mnie i zaproponował spotkanie. Byłam tak zajęta produkowaniem muzyki dla innych wykonawców, że długo nie miałam na to czasu, ale kiedy wreszcie się z nim spotkałam, od razu podpisałam kontrakt z jego wytwórnią - RCA Records. Wtedy też poznałam osobiście Dave'a Matthewsa....
To musiało wywrzeć na Tobie spore wrażenie...
Nie do końca! (śmiech) Słyszałam już wcześniej o jego zespole, ale nigdy nie przypuszczałam, że są tak popularni i tak dobrzy w tym co robią! Kiedy go zobaczyłam, podeszłam, powiedziałam 'Hi!' i to wszystko. Pewnie wiele osób na moim miejscu kompletnie by ześwirowało, ale w moim przypadku zrobiło to wiele dobrego, bo dzięki temu mamy ze sobą teraz normalny układ, nie spostrzega mnie jako swojej rozhisteryzowanej fanki. Był dla mnie bardzo pomocny, lubi muzykę - naprawdę wspaniały człowiek.
Podpisała się tak naprawdę z jednym z 'majorsów', jeżeli chodzi o wytwórnie płytowe - czy ma to więcej swoich plusów czy minusów?
Największym plusem jest to, że jeżeli twój materiał spodoba się w mniejszej wytwórni, jak RCA, należącej do takiego 'giganta', to masz szansę zostać zauważona gdzieś wyżej i twoja płyta może szybko trafić na rynek w całych Stanach. W moim przypadku nasza współpraca układa się naprawdę dobrze, nie mam co narzekać.
Twoim pierwszym singlem jest kawałek zatytułowany 'They (Oni)'. Czy jest z nim związana jakaś historia?
'They' to piosenka napisana o 'nich' - tych, którzy decydują co robimy, czego słuchamy - często nawet nie kwestionujemy ich nakazów ani nakazów, potulnie robimy wszystko, co każą. Ograniczają nasze życie na każdym kroku, mimo że tak naprawdę rzadko zdajemy sobie sprawę z ich istnienia. Od dawna chciałam napisać o 'nich' swój utwór.